- W dalszym ciągu nie rozumiem, po co ci kolejna sukienka do kolekcji - prychnął James targając wszystkie moje zakupy - Tak samo jak kolejne buty, torebka, kosmetyki i biżuteria.
- No jak to po co? Na bal oczywiście - westchnęłam ubolewając nad jego głupotą.
- Lily, przecież ten bal jest dopiero za miesiąc! Powtarzam: za miesiąc! - krzyknął kręcąc głową.
Przez to biedny potknął się o coś i o mało nie wywalił się na ziemię razem z moimi łupami.
-Uważaj! - upomniałam go - A skoro takie wytłumaczenie ci nie pasuje, to po prostu zaakceptuj to, że kocham robić zakupy. Dotarło?
- Mhm - westchnął - Nieważne.
Zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę, żeby się trochę pospieszył. Właśnie wracaliśmy do zamku po jakże ekscytującym dniu spędzonym na zakupach. Byłam strasznie zmęczona bo, co jak co, ale bieganie razem z dziewczynami w poszukiwaniach najlepszych sukienek potrafiło wyczerpać z człowieka całą energię. Ale nie narzekam. Naprawdę.
Dzisiaj prezentuję wam mały urywek, który napisałam w grudniu, ale zdecydowałam się go nie umieszczać w opowiadaniu, można powiedzieć że to taki super-krótki dodatek xd
A co do rozdziału, to ukaże się on na dniach ;)
I mamy powód dlaczego black nie ma dziewczyny ( przynajmniej na stałe)
OdpowiedzUsuńFajnie, że planujesz niedługo dodać rozdział, na to konto zabieram się za czytanie rozdziałów od początku, coby się nie pogubić ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
no i jak tam ta notka? :)
OdpowiedzUsuń