niedziela, 24 maja 2015

11. Pierwsze zadanie i szczur na kolanie cz.1

POV's James

-Zamknij się, jeszcze nas usłyszą - syknął Syriusz na Peter'a - jesteś pewien, że dasz radę?
-Mhm - pokiwał głową Glizdogon.
Właśnie staliśmy pod drzwiami do dormitorium dziewczyn i dopracowywaliśmy plan. Od pamiętnej imprezy minął już tydzień, a Lily unikała mnie jak ognia. Nie powiem, to trochę bolało, ale postanowiłem, że najlepszą taktyką będzie nie narzucanie jej się. Jeszcze się do mnie przekona, ja wam to mówię. Bo wiecie, z Lilką to jak z kotem, mógłbyś próbować pogłaskać ją nawet i tysiąc razy, a ona się wywinie, by zaraz potem się do ciebie łasić. Ja to wiem.
Peter skupił się wykrzywiając przy tym śmiesznie twarz po czym zaczął przemieniać się w szczura. Po chwili już nim był cicho popiskując. Łapa schylił się i go podniósł, po czym cicho do niego wyszeptał.
- Pamiętasz plan? - ledwie co poruszył ustami, na co Pettigrew pokiwał łebkiem - No to zaczynamy.
Zapukałem do drzwi i otworzyłem je bez pozwolenia. Zobaczyłem tylko Ann, która siedziała na podłodze i malowała paznokcie. Uniosła głowę i spojrzała na nas obojętnie, po czym znów zajęła się swoim zajęciem.
- Co chcecie? - spytała wpatrując się w dywan.
Zapomniałem wam powiedzieć, że ona też nas unika razem z Lily i Dorcas, po tym, jak poleciała w ślinę z Syriuszem. Niby taka mała impreza, a ile się na niej wydarzyło.
- To już naszych najdroższych przyjaciółek nie można odwiedzić? - odpowiedział pytaniem na pytanie Syriusz chowając przy tym Glizdogona do kieszeni.
- A gdzie macie Lupina i Peter'a?
- Remus siedzi w bibliotece i zakuwa na eliksiry, a Peter jak zwykle jest w kuchni - powiedziałem siadając na najbliższym łóżku.
Syriusz poszedł w moje ślady i usiadł koło mnie. Teraz nasz mały szczur miał wyleźć z kiezeni i się gdzieś schować. Mam tylko nadzieję, że o tym nie zapomniał.
- A gdzie moja siostrzyczka i Meadows?
- Dorcas poszła wysłać list do rodziców, a Lily jest na spotkaniu z Seth'em - na te słowa zrobiłem się czujniejszy.
- Jakim Seth'em? Znam go? Który to? Skąd ona go zna? W którym jest domu? - wyrzucałem z siebie pytania w tempie błyskawicy.
- Właściwie, to nie muszę ci nic mówić i pewnie Lily mnie za to zabije, ale po prostu nie mogę patrzeć na to, co ciągniecie już kilka lat. Seth jest w naszym wieku i jest w Ravenclaw'ie. Lily poznała go tuż po tym jak wyszła ze szpitala i muszę przyznać, że niby jest uroczy i fajny, ale nie darzę go zbytnią sympatią - zaczerwieniłem się ze złości, podczas gdy ona mówiła.
-Ale.. - zacząłem.
-Teraz nie czas ani miejsce Rogaczu - przerwał mi Syriusz po czym wstał z łóżka - My się już pożegnamy - powiedział i wyciągnął mnie z pokoju.
Ann wyglądała, jakby chciała coś jeszcze dodać, ale rozmyśliła się i ponownie zajęła się swoimi paznokciami.

POV's Lily

-Już jestem panie dyrektorze - wydyszałam dłonią przygładzając roztrzepane włosy i poprawiając szatę.
- Oh, szybko dotarłaś - stwierdził zaskoczony dyrektor podnosząc wzrok z nad pergaminu rozłożonego na jego biurku.
No nic dziwnego, że byłam tak szybko. Właśnie siedziałam sobie i gadałam z Seth'em o bardzo poważnych sprawach (tia, jasne), gdy nagle podleciał o mnie jakiś pierwszak i oświadczył, że dyrektor natychmiast wzywa mnie do swojego gabinetu. Ja, oczywiście obowiązkowa uczennica i członkini Zakonu Feniksa od razu zerwałam się do biegu żegnając się z moim towarzyszem. I tak oto jestem, czerwona, zdyszana i roztrzepana, czekając na to, co ma mi do powiedzenia profesor Dumbledore.
- No cóż, musimy jeszcze chwilę poczekać na... - w tym momencie przerwał mu głośny hum dochodzący od strony drzwi - Nie ważne.
Po chwili moim oczom ukazała się profesor McGonagall wraz z Szalonookim Moody'm.
- Dziewczyna jest gotowa? - spytał szorstko auror.
- Nie sądzę, ja nawet nie wiem, o co chodzi - odpowiedziałam zbita z tropu.
- Twoja pierwsza misja. Jedziesz ze mną do domu pewnego czarodzieja podejrzanego o bycie śmierciożercą. Będę udawał jakiegoś czarodzieja z Hiszpanii, a ty będziesz moją córką. Podczas gdy ja będę przeszukiwał dom, ty jak najlepiej odwracaj uwagę, rozumiesz? - wyjaśnił Moody, a ja pokiwałam głową zbyt oszołomiona aby odpowiedzieć.
-Zmieniamy wygląd? - zapytałam dla pewności.
Alastor pokiwał głową i zaczął szperać w kieszeniach swojej obszernej kurtki.
- Zaklęcie czy eliksir wielosokowy? - ponownie zapytałam.
- Jeśli chodzi o ciebie, to zaklęcie, ja natomiast użyję eliksiru - objaśnił, po czym kiwnął na nauczycielkę transmutacji.
Ta wyjęła różdżkę i wycelowała nią w moją twarz. Skoncentrowała się i już po kilku chwilach miałam zupełnie inny wygląd. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam szatynkę z ciemną karnacją i ciemnymi oczami. Włosy sięgały mi do ramion i były mocno wycieniowane, a przy tym były mocno pofalowane. Miałam prosty nos, wąskie usta oraz szerokie czoło, które przykrywała grzywka. Twarz nie była zbyt piękna, ale nie była też okropna. Była po prostu zwyczajna, niczym nie wyróżniająca się. Profesor McGonagall machnęła jeszcze raz różdżką i zmieniła moje szkolne szaty na elegancką czarną suknię z koronką, a buty na czarne baletki, zaskakująco wygodne. Potem na nos wsadziła mi jeszcze okulary, dała do założenie czarne rękawiczki i stwierdziła, że jestem gotowa.
W tym czasie Szalonooki zmienił się w wysokiego bruneta mniej więcej w wieku 40 lat. Dumbledore podał mi starą gazetę, a po chwili byłam już przed olbrzymim domem.

POV's Dorcas

- No cześć moja kochana blondynko! - weszłam do pokoju z ogromnym uśmiechem i rzuciłam się na łóżko - Życie jest takie dobre.
Ann zdziwiona uniosła wzrok z nad książki, którą aktualnie czytała i spojrzała na mnie dziwnie.
-Jeśli znowu powiesz, że podoba ci się mój brat, to możesz wyjść.
-Nieeee, nie o to chodzi, ale prawdę mówiąc twój brat rzeczywiście jest przystojny - stierdziłam ze śmiechem - Tym razem spotkało mnie coś o wiele lepszego. Kojarzysz tego przystojnego Puchona z naszego rocznika. Tego co jest pałkarzem w drużynie?
-No, a co? Zaprosił cię na randkę?
Pisnęłam i pokiwałam głową pogrążona w bezgranicznym szczęściu. Uśmiechałam się jak głupia do sera i gapiłam się w sufit rozkładając ręce.
- A co u ciebie? - zapytałam po chwili ciszy.
- Nic ciekawego. Jak was nie było przyszli tu Potter i Black, ale zaraz wyszli. JA ci mówię oni znów coś kombinują. A tak swoją drogą to nie widziałaś nigdzie Lily?
- Nie, pewnie jest z Sethem. Poza tym jest dopiero ósma. Będziemy się martwiły za dwie-trzy godziny. Robimy babski wieczór? Wiesz dziś sobota i tak dalej.
Ann spojrzała na mnie pobłażliwie.
-Tylko dlatego, że jest sobota chcesz robić babski wieczór? Przecież dobrze wiem, że chcesz się podzielić swoją radością.
- No i? Czy to źle?
- Nie. Skoro nie ma Lily, to może teraz zaczniemy przygotowania, bo wiesz, we dwie dłużej nam się zejdzie, a jeśli Ruda do tego czasu nie przyjdzie to zaczniemy bez niej. Co ty na to?
- Jak na lato! Jak się dzielimy?
- Ty załatw jedzenie, picie i alkohol, a ja zajmę się wystrojem i rozrywkami. To do roboty!

POV's Lily
Byliśmy już na tym przyjęciu z dwie godziny, właśnie zbliża się dziewiąta. Szalonooki gdzieś wsiąkł, a j niezbyt wiedziałam co robić. Odwracałam uwagę od jego nieobecności, ale powoli kończyły mi się pomysły. W końcu wstałam i przepraszając moich rozmówców udałam się do toalety. Oczywiście nigdy tam nie dotarłam. Przeszukałam kilka pokoi i dopiero za którymś razem znalazłam aurora.
-Długo jeszcze? - wyszeptałam, a on podskoczył i wycelował we mni eróżdżkę.
- A, to tylko ty - mruknął i znów zaczął szukać - Miałaś nie wychodzić z tłumu.
-Wiem, ale kończyły mi się już pomysły. Powiedziałam wszystkim, że idę do łazienki i wyszłam. Co robisz?
- Próbuję odblokować tą szafkę bez żadnego śladu - warknął.
- Może ci pomóc? - cicho zapytałam i nie czekając na jego odpowiedź podeszłam do biurka.
Spojrzałam na szafkę, wyglądała zwyczajnie. Wyciągnęłam różdżkę i lekko nią machnęłam. Nic. Zmarszczyłam brwi i drugi raz machnęłam. Dalej nic. Nachyliłam się i dokładniej przyjrzałam się drzwiczkom. Normalna drewniana szafka z gałką i dziurką na klucz.
- Odsuń się - warknął Moody - Wracaj na przyjęcie.
- Nie. Byłam tam już wystarczająco długo. Sesam Materio* - powiedziałam i machnęłam różdżką. Nic się nie stało.
- Może trzeba tego dotknąć. Zrobiłeś to już? - zapytałam, po czym natychmiastowo wyciągnęłam rękę i dotknęłam ręką drzwiczek, zanim Moody zdołał mnie powstrzymać.Nagle na drzwiach pojawiła się zmarszczka, a chwilę później była na nich pomarszczona twarz starszej kobiety.
Zanim zdążyła otworzyć oczy szybko rzuciłam zaklęcie conjunctivitis i ją oślepiłam. Działałam instynktownie, coś czułam, że gdyby nas widziała od razu wszczęłaby alarm.
- Oh Panie, czemu znowu każesz mnie brakiem wzroku? Przecież już cię przeprosiłam - odezwała się skrzekliwym głosem.
Nie wiedząc do końca co robię stuknęłam ją różdżką w czoło i powiedziałam szeptem dissendium.
- Czekaj, ty nie jesteś... - zaczęła skrzeczeć, jednak nie zdołała dokończyć, gdyż szafka się otworzyła, a na nas wyleciał duch. 
Wyglądał na starego, miał siwą brodę i twarz pełną zmarszczek, a w oczach obłęd.
- Kim jesteście i czego chcecie? - zagrzmiał - Daję wam 10 sekund na odpowiedź i podanie hasła, a potem wzywam straż!
- J-jesteśmy s-słu-ugami Cz-czarneg-go P-pana - wyjąkałam, biorąc się w garść - Przysłał nas tu pan tego domu, abyśmy zabrali to, co jest w szafce. Hasło to... - tu się zatrzymałam, nie będąc do końca pewną.
- Pretiosam mortem omnium infidelium - dokończył Salonooki.
-Dobrze, róbcie zatem, co macie zrobić - odparł duch, po czym jego świetliste ciało rozpadło się na milion drobnych kawałeczków.
- Skąd wiedziałeś hasło? - wyszeptałam pochylając się i zgarniając wszystko z szafki, a to wkładając do magicznie powiększonej kieszeni Moody'ego
- Zakon od dawna był w posiadaniu tych słów, nie wiedział tylko do czego one są potrzebne - odpowiedział i ruszył do drzwi. 
Chcąc nie chcąc podążyłam za nim, po czym żegnając się z gośćmi wyszliśmy przed dom i teleportowaliśmy się do szkoły.

POV's Ann
- Mamy wszystko? - zapytałam retorycznie siedząc na swoim łóżku.
-Tak, chyba tak - odpowiedziała Dorcas rozglądając się po pokoju - Muszę ci powiedzieć, że robota nieźle ci poszła.
Właśnie było trochę po dziewiątej, a my rozpoczynałyśmy nasz babski wieczór. Co do pokoju, to był on wystylizowany naprawdę genialnie. Wszystkie łóżka zsunęłam razem (oczywiście całą robotę wykonałam za pomocą magicznego patyka), szafy też pozsuwałam pod jedną ze ścian, okno wraz z parapetem powiększyłam tak, że mogłybyśmy zmieścić się na nim we trzy, wyczarowałam mnóstwo poduszek oraz niski stolik, na którym było poustawiane jedzenie i picie. Na wszystkich świeczkach były kolorowe, papierowe abażury (na które zostało rzucone zaklęcie żaroodporne) co nadawało pokojowi magiczny klimat. Na podłodze było mnóstwo koców i poduszek, a na środku pokoju był utworzony jakby krąg, gdzie mogłyśmy siedzieć i grać na przykład w butelkę. Pod sufitem było mnóstwo rozwieszonych chustek, apaszek i cienkich szalików, a kolumienki łóżek oplatały mugolskie lampki, które kiedyś przywlokła tu Lily i odpowiednio je zaczarowała.
Wstałam z łóżka i podeszłam do jednej z pustych szaf i z niej wyciągnęłam szklaną kulę, po czym odstawiłam ją na stolik.
- To co, zaczynamy? - spytała Dee siadając po turecku na podłodze żując w ustach kawałek żelka.
-No, chyba tak - odpowiedziałam, a wtedy drzwi do naszego pokoju stanęły otworem.
- Hej dziewczyny! - krzyknęła Lily wbiegając rozradowana do pokoju - A co tu się dzieje? - zapytała zatrzymując się i patrząc szeroko otwartymi oczami na wnętrze.
- Jak to co? Piżama party! - krzyknęłam i się na nią rzuciłam.
Obie spadłyśmy na górę poduszek zanosząc się śmiechem.
-Ej, jeszcze ja! - wrzasnęła Dorcas i skoczyła na nas.
Chwilę jeszcze głośno się śmiałyśmy, po czym Lily dźwignęła się z ciężkim westchnięciem.
- Poczekajcie chwilę, zmienię tylko ubranie na coś wygodniejszego - powiedziała kierując się do łazienki, zrzucając szatę i rozpinając koszulę.
- Uuuuu Lily, striptiz będzie później - zawołałam nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Ona tylko odwróciła się, pokazała mi język i zdjęła koszulę ukazując biały, koronkowy stanik, po czym rzuciła w nas dopiero co zdjętym ubraniem. Potem znikła w łazience, a po chwili usłyszałyśmy głośny jęk i huk.
- Zapomniałam wziąć ubrań - jęknęła Lily otwierając drzwi i podchodząc do swojej szafy.
Wyciągnęła jakieś ubrania i znowu zamknęła się w łazience. Oczywiście podczas tej operacji nie chciało jej się niczego narzucić i paradowała po pokoju bez koszulki w samym staniku. Jej głupota mnie załamuje. A jakby wpadli tu ci debile?
Po chwili wylazła i rozpoczęłyśmy nas babski wieczór.

POV's Syriusz
- Boże, co one tam robią? - zapytałem z wyraźną irytacją, gdy po raz kolejny rozległ się głośny wybuch śmiechu - Przecież od tego zwariować można!
- Ćsiii - uciszył mnie Rogacz przykładając ucho do ściany - Mówią coś o nas.
Wywróciłem oczami i przekręciłem się na drugi bok. 
- Remus, a ty co o tym sądzisz?
- Zamknijcie się - wymamrotał przyciskając poduszkę do twarzy.
Na nim zawsze można polegać. Sięgnąłem po różdżkę leżącą na stoliku i wyciszyłem pokój. James spojrzał na mnie ze złością w oczach i skoczył na moje łóżko, próbując zabrać mi różdżkę. Szybko kopnąłem go w bok za razem zwalając go z mojego królestwa. O nie, nie będzie mi tu zalegał!
- Idź spać bracie. Jutro Peter wszystko ci opowie - jęknąłem czując jak próbuje się na mnie wdrapać.
- Ale ja chcę sam usłyszeć - wydyszał i wydął wargi.
- To masz problem - stwierdziłem i go oszołomiłem, po czym przetransportowałem go na jego łóżko - O tak, nareszcie można spać - westchnąłem zadowolony i oddałem się w objęcia Morfeusza.

~~~~~~~
Rozdział miał być już dawno, ale moja kapryśna przyjaciółka Wena postanowiła wyjechać na wakacje.
Notka miała być też dłuższa, ale tak dawno nie było rozdziału, że postanowiłam ją wstawić w połowie. Następną część postaram się wstawić pod koniec czerwca, ale nic nie obiecuję. Jeśli do końca tego miesiąca nie będzie notki, to niestety będziecie musieli czekać do sierpnia.
Sytuacja nie wygląda za ciekawie;
 - zbliża się koniec roku i wypadałoby podciągnąć oceny (we wtorek poprawiam biologię, trzymajcie za mnie kciuki!),
- do piątku muszę dokończyć wystawę zdjęć, którą przygotowuję do szkoły,
- również do piątku muszę oddać zarys albumu, którego jeszcze nie zaczęłam robić (to takie inteligentne, żeby zadawać lekturę tuż przed końcem roku -,-),
- za tydzień (1 czerwca) wyjeżdżam na zieloną szkołę na 5 dni,
- zbliżają się też moje urodziny (6 lipca) i chyba należałoby zrobić jakąś mini imprezę,
- z początkiem lipca (3) wyjeżdżam na dwa tygodnie ,
- wracam, by po tygodniu znowu wyjechać i powrócić dopiero na początku sierpnia.
Także tego, po prostu trzymajcie za mnie kciuki.
Bez odbioru

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny. Jestem mega ciekawa co było w tamtej szufladzie. Chłopaki wymyślil genialny plan podsłuchania dziewczyn. James pewnie będzie zazdrosny że Peter widział Lily w nie pełnym strój. Mam nadzieję że uda ci się poprawić biologię i że dodasz kolejny rozdział pod koniec czerwca.
    Gabriela Black

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze super.
    Ticci

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = Szacunek dla autora
Komentarz = Więcej motywacji
Komentowanie nie boli! Pamiętajcie...